Ten motocykl z linku http://otomoto.pl/yamaha-yzf-r1-1000-rat...75260.html to moja była r1 którą sprzedałem za nie całe 6 tysięcy złotych właśnie z powodu rozjebanej skrzyni od jazdy na gumie. Teraz wiem jak bardzo można się naciąć kupując od handlarza niech nikogo nie zmyli ładny wygląd!!!! cała była malowana i zaraz powinna wylądować w dziale miny!!
-Dym z odmy jak w lokomotywie
-płyn chłodniczy chyba dostawał oleju bo jakiś czarny się zrobił
- jakaś nieszczelność w przedniej części silnika, nie zdiagnozowałem dokładnie co to.
- litr pożartego oleju na 1000km ale to nie wina wycieku bo po tylu litrach które poszły to cały pług był by zajebany
-wyjebane łożysko główki ramy
-rozjebana skrzynia, na dwójce w ogóle nie dało się już jeździć, z 1 wrzucałem od razu na 3 bieg
-jak wspomniałem wcześniej polakierowali ją całą, miałem lekkiego fronta z barierką bo po zejściu z gumy nie zdążyłem wychamować musiałem wymienić stelaż czaszy a tak to tylko lakier poszedł, zadupek za to pękł i odpadł kawałek ale widać szpachla czyni cuda
-zegary przymocowane na wkręty do drewna bo orginalne mocowania poszły przy upadku

Ogólnie dbałem o nią i wiele serca jej oddałem ale była za bardzo zapuszczona i nie starczyło mi już pieniędzy i siły na ciągłe problemy z nią. Był to mój pierwszy motocykl szosowy który kupiłem nie rozważnie i nie mając kompletnie pojęcia o r1-dynkach czy innych sportowych litrach. Jak zobaczyłem to ogłoszenie to powiem szczerze, że mnie przydkało ale jeśli wiedziałbym wtedy tyle co teraz to w życiu bym jej nie kupił. Jak widać lista powyżej nie jest mała i cena za którą jest wystawiona to śmiech bo tam z 4 tysiące to było trzeba wsadzić na start, a tu chyba świeżym lakierem chcą zmylić klienta więc wątpię żeby handlarz naprawił jak trzeba i nie zarobił. Miała iść na Białoruś ale jak widać nie poszła.