Bardzo lubiłem mój poprzedni motocykl i mam do niego ogromny sentyment. Przed R1 był FZ1n, którym pierwszy raz pojechałem na tor. W sumie przez tor zmieniłem go na sporta. Gdybym miał tyle siana żeby mieć dwa motocykle zapewne bym nie sprzedał R1. Jednakże nadgarstki mnie bolały jak gdzieś dalej z żoną jechałem, każdy wie że pozycja jest mało przyjazna do turystyki. Kiedy z nią jeżdżę to przy 170 nie włączam 2 tylko jeżdżę z głową. Od jakiegoś czasu myślałem nad sprzedażą R1, raz nawet się wycofałem z tego pomysłu. Kiedy pierwszy raz przejechałem się MT10 zakochałem się w tym motocyklu i wiedziałem, że muszę go mieć. Uważam, że sportem jeździ się lepiej w pojedynkę. Ja mam tyle szczęścia, że żona lubi jeździć ze mną jako plecaczek i razem dzielimy tę pasję. Takim motocyklem pojadę wszędzie, tzn. do miasta, za miasto, w daleką podróż a i na torze da radę. Poza tym da się tym jeździć szybciej niż 170km/h. Chyba że Ty A.S. nie złożyłeś się na nakedzie tylko probowaleś jechać wyprostowany. Jak byś na sporcie nie złożył się przy tej prędkości to nie wiem czy by nie było podobnie. Tylko tam pozycję masz wymuszoną pozycję i wiadomo że kładziesz się na bak. Ja osobiście lubię i sporty i nakedy. Mam nadzieję że kiedyś będę mógł sobie pozwolić na dwa sprzęty.

Wysłane z mojego SM-G955F przy użyciu Tapatalka