Heja,

Witam wszystkich.
Jestem Maciek, za chwilę stuknie mi 33 wiosna.
Nowy tutaj ale nie w temacie moto. Śmigam od gówniarza ale od dobrych 5-6 lat, pomijając jeden sezon na dużym KTMie Adventure, mam przerwę w drogowych maszynach. 
Ostatnio chodzi za mną powrót na ulicę. Cały czas mam równolegle wścieklaka enduro do tyrania po krzakach ale to inny klimat i czuję, że czegoś mi brakuje.

Wydawało mi się, że wyrosłem już latania na gumie między puszkami po dwie paki i różnych innych wygłupów. Po mojej dawnej ekipie do śmigania też już praktycznie nie ma śladu.
Dlatego pomysły były różne, można powiedzieć skrajnie różne! 
Chodziło mi nawet po głowie żeby jakiegoś Harasa sobie na próbę sprawić. Jednak pojeździłem, pooglądałem i chyba jeszcze tego nie czuje...
Myślałem o Ducati 1098, chodziła mi też po głowie Haya... Jednym słowem korci mnie żeby spróbować czegoś nowego. Ostatnio jednak pomyślałem sobie, że może nie ma co na nowo odkrywać koła i poprostu wrócić do R1!? 
Kilka lat temu miałem RN12 i to był właśnie mój ostatni sport. Wspominam ją bardzo dobrze i dawała mi kupę radochy, której nie znajdowałem na GiXie czy CeBRowym osiołku mimo, że obiektywnie były szybsze i skuteczniejsze.

Tak więc rozglądam się za RN19. Czyli w moim odczuciu chyba najładniejszym litrem ever wyłączając egzotykę pokroju Ducati. Ofert niby sporo ale jednak ciągle szukam bo w każdej coś...

Pozdro
Maciek