Witam, nabyłem ostatnio drugą cebre 1000rr po małym szlifie i sprawa wygląda tak. Gość wypisał mi fakturę, dał mi kwitek, że dowód został zabrany przez policję w Krakowie, plus oczywiście karta pojazdu itp. Teraz tak, wiem, że muszę zrobić przegląd ale narazie nie mogę bo jeszcze brakuje mi seta itp więc z przeglądem suma sumarum muszę poczekać do wiosny i dopiero na wiosnę odbiorę dowód z policji. Ubezpieczenie jest ważne do maja i teraz pytanie co muszę dalej zrobić? Przepisać ubezpieczenie? Przerejestrować na siebie? tylko jak skoro nie mam dowodu. Skarbówki chyba płacić nie muszę skoro mam na niego fakturę.
Nie chciałbym czegoś przespać bo potem wjebią mi jakąś karę bezsensowną i chciałbym tego uniknąć.

a wiec tak , nie przerejstrujesz go poki nie odbierzesz dowodu rejestracyjnego , podatku w skarbowce 2% nie placisz bo wystawil Ci fakture,

jak zrobisz przeglad , idziesz z tym do wydzialu komunikacji , pokazujesz to razem z karta pojazdu oraz umowa kupna sprzedazy+ubezpieczenie , oddaja ci dowod rejestracyjny wtedy, jak CI oddadza dowod idziesz przerejstrowac moto, bierzesz tablice rej, karte pojazdu , ubezpieczenie, umowe , dowod rej. i wsio

Pytanie co było powodem zabrania dowodu i czy "usterka" została usunięta?

Koczis czytales, zabrali dowod bo brakuje seta :xxxx

Powodem zabrania dowodu była kolizja, a dokładniej szlif. Czyli standard porysowane owiewki, urwany kierunek, złamany podnóżek i w zasadzie tyle. Kolega sprowadził ją dla siebie z Włoch, zrobił serwis, kupił nowe klocki, opony, filtry itp i po miesiącu jazdy się wywalił, przestraszył i sprzedał ją mi. Zawiadomiona została policja i wiadomo, musieli dowód zabrać...

Ja takim moto wracalem z toru 60km do domu po wyglebieniu hahahaha

Przeważnie kozacy wysadzają się po miesiącu ^_^

Dlaczego mnie to nie dziwi...

Tak jak Pisał Wonsz Dowód będzie w WK tam gdzie moto zarejestrowane. A ubezpieczenie załatwisz bez dowodu z umową kupno sprzedaży i lepiej żebyś przerw w OC sobie nie robił bo FG potrafi za to karać a nawet jest bardzo chętny do tego jak Cię skontrolują.

Ja jak miałem 17 lat i Jawę 350 to coś mi się w niej zepsuło i 8 km pchałem ja do domu Chyba ze 2 tygodnie się na nią za to gniewałem. Ale później brat mi ją naprawił i dalej jeździłem He he Nie zapomnę tego do końca życia

ja tez nie zapomne swojego marszu 10km z kawasaki gpz500 z buta przez miasto

wonsz to Twoja przygoda przebiła moją To są te gorsze momenty ale za nie też kochamy motocykle bo teraz się je z uśmiechem na twarzy wspomina Ale z drugiej strony Jawę 350 ciężko nazwać motocyklem... Ha ha Strasznie toporna maszyna

mechanik byl w szoku ze z buta do niego moto doprowadzilem

He he nie dziwie się Ja wtedy miałem kilka razy chwile zawahania i chciałem ją wrzucić do rowu i podpalić ale jakoś udało się ją dopchać Zmęczyłem się wtedy konkretnie i na dwa tygodnie przesiadłem się na rower